Misja emigracja cz. 5.

1082.th

Rezygnując z pracy w Woolworths skazywałem się być może na marny los, ale nikomu nie pozwolę ganić mnie za coś czego nie zrobiłem… Był koniec stycznia a ja znów co dzień obdzwaniałem wszystkie agencje za jakąś pracą. Po chyba dwóch tygodniach zadzwonili z ofertą pracy… Minimalna stawka 5,25 ale za to blisko. Stała jedna zmiana od godz. 7:30 do 16:00.

Nazwy firmy nie wspomnę, bo chciałbym ją wymazać z pamięci. Praca polegała na staniu przy linii i pakowaniu naprawionych tunerów telewizji satelitarnych. Zakład prowadził serwis tego sprzętu. Ogólnie warunki pracy fatalne! Skwar, smród, opary lutowanych podzespołów. Do tego wciąż szczypiące oczy i trzeba było się uwijać na linii żeby te tunery z niej nie pospadały na ziemię. Ale cóż było zrobić? Rzucić pracy nie mogłem, bo wiedziałem, że po sezonie ciężko będzie cokolwiek znaleźć. Do tego przyjechała do mnie moja dziewczyna, która nie miała pracy, a kasa była potrzebna. Męczyłem się tam chyba przez niecałe dwa miesiące, aż pewnego razu zadzwonili do mnie z agencji, że chcą żebym wrócił do pracy w Woolworthsie, powiedziałem że nie ma mowy i koniec, ale poinformowano mnie, że ten departament, w którym pracowałem okazał się niewypałem i go zamknięto, dla tego proszą mnie żebym przyszedł pracować na inne stanowisko – Goods In – przyjęcie towaru do głównej części centrum dystrybucji. Po konsultacji z dziewczyną rzuciłem tą ohydną – znienawidzoną pracę w tunerach satelitarnych i wróciłem do Woolworthsa. Przeszkolono mnie w używaniu tzw. LLOP-ów – wózki elektryczne do przewożenia np. palet z towarem.

Coś takiego – Kliknij ;)

I coś takiego – Kliknij ;)

Dobre jest to, że ogólnie w Anglii wszystkie szkolenia na wszystkie rodzaje wózków są przeprowadzane wewnętrznie za darmo na zakładzie i nie ma potrzeby robienia jakiś osobnych niedorzecznych, a przede wszystkim bardzo drogich kursów jak w Polsce. Jest potrzeba szkoli się ludzi i tyle. Na LLOPa kurs trwa dwa dni, a na widłowy w zależności, od typu od tygodnia do dwóch.

Moja praca polegała na rozładowywaniu ciężarówek i rozwożeniu palet z towarem po magazynie. Oczywiście co dzień przychodziły kontenery (głównie z towarem z Chin) wypchane po brzegi pudełkami z różnym asortymentem. Czasem na kontenerze było po kilkaset sztuk pudełek a czasem po kilka tysięcy i trzeba było je wyładować ręcznie na palety, zabezpieczyć i wywieźć w odpowiednie miejsce. Czasem było trochę ciężko, ale płacili bardzo dobre premie. Do wypłaty każdego tygodnia dochodził mi bonus w wysokości średnio 70 Funtów, Czyli tygodniówkę miałem około 250 funtów na tydzień czyli jak na agencję całkiem nieźle. Do tego jak już pisałem wcześniej atmosfera w pracy bardzo ok. Jeśli zrobiłem swoje mogłem iść na przerwę która trwała niejednokrotnie po 2 – 3 godziny i nikt się do mnie nie przyczepiał, że mnie nie ma pod ręką. Jak byłem potrzebny wołali mnie i robiłem swoje. Co do samej premii była ona wynikową pracy z całego tygodnia. Średnia bonusowa norma w zakładzie to około 120 %. Kilka razy zrobiłem ponad 220% i to się nie spodobało Anglikom z którymi pracowałem. Powiedzieli mi żebym nie szalał bo przeze mnie wszystkim podniosą normę. Oczywiście mieli rację ale ja po prostu robiłem swoje i tyle. Nigdy nie pracowałem na czas. Potem oczywiście zwolniłem tępo, a dokładnie po prostu robiłem sobie jeszcze dłuższe przerwy w pracy :) Fakt, że w lipcu był przestój, ale to akurat mi odpowiadało, bo miałem czas na odpoczynek. Co najbardziej istotne załatwiłem sobie wyłącznie pierwszą zmianę od 06:00 do 14:00 (POLAK POTRAFI) a to jak wspominałem, takie godziny pracy to rzadkość. Anglicy, z którymi pracowałem byli bardzo ok., w miarę możliwości podwozili mnie do zakładu itd. i jakoś szło...

CDN.

Misja emigracja cz. 1. (przyp. Redakcji)

Misja emigracja cz. 2. (przyp. Redakcji)

Misja emigracja cz. 3. (przyp. Redakcji)

Misja emigracja cz. 4. (przyp. Redakcji)   

 

Dodane: 04.12.09 | Odsłony: 4776

Komentarze użytkowników

Ultrax | 2009-12-04 09:21:17 napisał(a):

To że szkolą na wózki za darmo to najlepsze rozwiązanie a w Polszy trzeba bulić za to ciężką kasę :[

atma | 2009-12-04 11:10:32 napisał(a):

no tak: Polak potrafi :)

Anka210 | 2009-12-04 12:35:50 napisał(a):

szara rzeczywistość..tylko się cieszyć

varatron | 2009-12-04 15:03:31 napisał(a):

co do różnego rodzaju szkoleń - tym się właśnie różnimy od krajów rozwiniętych tzn . one stosują najprostsze rozwiązania - potrzeba wózkowego to go szkolą na zakładzie i tyle a w Polsce zawsze wszyscy robią sobie nawzajem pod górkę i wszyscy na tym tracą.

Skomentuj!


Ostatnie komentarze w serwisie