Misja emigracja Cz. 1.

987.th

Witam.

Zwracając uwagę na toczącą się dyskusję na forum portalu, dotyczącą emigracji postanowiłem podzielić się z innymi własnymi doświadczeniami jakie zebrałem na przestrzeni 2 lat przebywając na emigracji zarobkowej w Wielkiej Brytanii. Dodam, że być może oglądany przez Was serial „Blondyńczycy… ;)” jest totalną bzdurą i nieporozumieniem oddającym może w 5% faktyczny stan rzeczy. Postaram się jak najlepiej oddać sytuacje, w których uczestniczyłem lub byłem ich świadkiem. Wiem, że ocena sytuacji może stanowić moje subiektywne odczucie, ale mam nadzieję, że każdy czytający, sam sobie wyciągnie własne wnioski.

Gdybyście mieli jakieś pytania dotyczące tematu, chętnie na nie odpowiem. Pozdrawiam wszystkich Maciek

Wyjechaliśmy z Polski w lipcu 2007 – było nas trzech… ;). Mieliśmy o tyle szczęścia, że wyjeżdżając byliśmy pewni, że będziemy mieli gdzie mieszkać, ponieważ wuj jednego z kolegów od 15 lat mieszkał w UK i zorganizował nam zakwaterowanie u swojego kolegi – Anglika. Nawiasem mówiąc wujek nie zrobił tego zupełnie bezinteresownie. Za załatwienie mieszkania musieliśmy mu przywieść po dwa kartony Marlboro i po 0,5 l spirytusu. No, cóż jak to mówią - z członkami rodziny, to się dobrze wychodzi, ale na spacer, bo jest nadzieja, że się po drodze gdzieś zgubią ;)). W każdym razie z dworca autobusowego w Leeds odebrał nas wujek i zawiózł do pobliskiej miejscowości Dewsbury, gdzie był nasz dom. Nie powiem warunki doskonałe - 3 pokoje kuchnia, łazienka, mały ogródek, cisza, spokój itd. Opłaty miesięczne za całość to 600 funtów plus energia i gaz. Kwota szokująca ale nie mieliśmy porównania cen za wynajem mieszkań więc, musieliśmy przystać na taką cenę. Nie wiem czy wujek kolegi też miał w tej cenie udział… Być może, ale nie wnikam. Co do samych warunków mieszkaniowych znam dziesiątki Polaków, którzy mieszkali po, od 6 nawet do 12 osób w jednym pokoju, tylko po to żeby zmniejszyć koszty utrzymania. Dla mnie to istna parodia. Wiem, że w takich sytuacjach zawsze dochodziło do kłótni, bijatyk, kradzieży pieniędzy, a kradzieże jedzenia to sprawa nagminna!! W każdym razie wujek kolegi zabrał nas (oczywiście za rekompensatą za paliwo i stracony czas) do różnych agencji pracy, gdzie zarejestrowaliśmy się jako osoby chcące podjąć każdy rodzaj zatrudnienia. W kilka dni później wujek kolegi zorganizował nam rozmowę o pracę w fabryce galwanizowania metali. Potrzebowali dwóch ludzi. Poszedłem ja – bo znałem język i kolega (ten od wujka). Okazało się, że to nie była rozmowa o pracę, tylko zwyczajnie praca. Podpisaliśmy jakieś świstki BHP itd. i dali nas od razu na halę. Praca niemal na powietrzu – pod wiatą, w której przygotowywano kilkudziesięciokilogramowe i kilkutonowe konstrukcje stalowe do zabezpieczenia ich przed korozją. Warunki pracy tragiczne opary kwasu, hałas, ziąb a za chwilę skwar od kadzi z tym całym rozgrzanym cynkiem… I co najważniejsze tylko 6 Funtów na godzinę. Mój kolega nie znający języka (prawie w ogóle) zdecydował się zostać w tej pracy, ja po pierwszym dniu zrezygnowałem mając nadzieję, że skoro z tą pracą tak łatwo poszło to inne propozycje się posypią jak z rękawa. Niestety bardzo się myliłem… C.D.N

(Zapraszamy do czytania następnej części historii już za tydzień w piątek 14.11.2009 Redakcja portalu)

Dodane: 06.11.09 | Odsłony: 4563 | komentarze (5)

Komentarze użytkowników

maolo | 2009-11-06 08:30:04 napisał(a):

no spoko wujek :/

Jadwiga | 2009-11-06 11:49:24 napisał(a):

Młodzi ludzie powinni mieć pracę na miejscu, a nie, żeby musieli gdzieś się włóczyć.

qba | 2009-11-06 13:04:32 napisał(a):

Jadwiga masz rację!

atma | 2009-11-06 15:09:11 napisał(a):

Ciekawie się zapowiada :)

GARONT | 2009-11-06 17:40:05 napisał(a):

Żal że trzeba się tułać po świecie za chlebem :(

Skomentuj!
Aby dodać komentarz należy potwierdzić akceptację regulaminu
portalu www.starachowice-net.pl, klikając w kwadrat.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
System rejestruje adresy IP. Nadużycia związane z treścią
komentarzy można zgłaszać na: kontakt@starachowice-net.pl




Ostatnie komentarze w serwisie