Matury 2012 w Starachowicach

4189.nsmed

W piątek 4 maja w całym kraju ponad 380 tysięcy uczniów ostatnich klas szkół średnich przystąpiło do pierwszego w tym roku egzaminu maturalnego z języka polskiego na poziomie podstawowym.

Egzamin z języka polskiego na poziomie rozszerzonym odbędzie się w poniedziałek 7 maja.
Inne najbliższe terminu egzaminów maturalnych to: matematyka na poziomie podstawowym – 8 maja, matematyka na poziomie rozszerzonym 9 maja, język angielski – 10 maja, WOS oraz Fizyka i Astronomia – piątek 11 maja,

Na rozwiązanie zadań z egzaminu w poziomie podstawowym z języka polskiego maturzyści mieli 170 min, a na arkusz z poziomu rozszerzonego dostaną 10 min. więcej.

Jak poinformowała Monika Lech Główny Specjalista i Koordynator Wydziału Edukacji, Kultury Fizycznej i Sportu, w Powiecie Starachowickim swoją chęć przystąpienia do egzaminu maturalnego zadeklarowało 770 uczniów z sześciu szkół podległych Starostwu Powiatowemu w Starachowicach.

Aby poznać wrażenia jakie odnieśli tegoroczni maturzyści z pierwszego w tym roku egzaminu maturalnego, udaliśmy się do Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 im. mjr. H. Dobrzańskiego "Hubala" w Starachowicach, gdzie rozmawialiśmy z kilkorgiem abiturientów.

Matura była w miarę prosta. Spodziewałam się „Lalki”, której streszczenie czytałam jeszcze z samego rana. Raczej żadne z pytań szczególnie mnie nie zaskoczyło. Pisałam na drugi temat wypracowania, który był całkiem prosty. Należało porównać Izabelę z „Lalki” z Joanną z „Ludzi Bezdomnych” i to moim zdaniem był najprostszy temat – powiedziała Magda z klasy IV C o profilu Hotelarz.

Większość z nas wybrała temat drugi, który był prostszy, czyli „Lalkę” i „Ludzi Bezdomnych”. W pierwszym temacie były „Dziady”, gdzie trzeba było porównać bohaterów z lewą i prawą stroną tabeli. Tekst z części pierwszej egzaminu, który dotyczył Wikipedii był w miarę łatwy. Zaskoczyło nas pytanie, w którym należało wymienić środki językowe i to pytanie sprawiło nam jednocześnie pewną trudność. Mamy dobre nastroje, myślimy że sobie dobrze poradziliśmy. Ta matura była zdecydowanie łatwiejsza od próbnej, która miała miejsce w listopadzie – mówili: Edyta, Patrycja i Mariusz z klasy IV B o profilu Technik Ekonomista.

Temat wypracowania był prosty. Większość osób wybrało „Ludzi Bezdomnych” i „Lalkę”, gdzie należało porównać dwie postacie. Drugi temat dotyczący „Dziadów” już był trudniejszy, ale myślimy, że będzie dobrze. Zostaliśmy dobrze przygotowani do matury. Te dwie lektury mieliśmy przerabiane w trzeciej klasie, więc nie było to dawno. Ta matura była łatwiejsza, albo na takim samym poziomie jak próbna, na pewno nie trudniejsza. Najbardziej zaskoczyło nas pytanie o środki językowe, w którym należało przeczytać dwa akapity i podać środki językowe, jakie zastosował autor tekstu. To pytanie było zdecydowanie najtrudniejsze i żadne z pozostałych nie sprawiło nam takiej trudności. Najłatwiejszym pytaniem było pytanie, w którym trzeba było podać różnice pomiędzy Wikipedią, a encyklopedią klasyczną. Teraz czeka nas matematyka.
Życzymy powodzenia innym maturzystom – swoimi spostrzeżeniami po egzaminie podzielili się z nami: Daria, Izabela i Grzesiek z klasy IV A o profilu Hotelarz, Handlowiec. /GM/

Dodane: 05.05.12 | Odsłony: 418 | komentarze (13)

Komentarze użytkowników

Mieszkanka | 2012-05-05 09:52:27 napisał(a):

Jeżeli po każdym egzaminie maturzyści będą robić taką "imprezę" w nocy na terenie L.O.III - to ja dzwonię na policję.
Czy to nikomu nie przeszkadza?

xx | 2012-05-05 10:16:50 napisał(a):

innym maturzystOM!!!! nie Ą. Boże, jestem w 1kl technikum i nie robię takich byków. W liczbie mnogiej nie stawiamy Ą na końcu! pozdrawiam, uczennica ZSZ1

do xx | 2012-05-05 10:29:39 napisał(a):

Widocznie "Redakcja" nie musi mieć matury!

xx | 2012-05-05 11:34:39 napisał(a):

na całe szczęscie poprawione

emtebehuj | 2012-05-05 13:14:55 napisał(a):

mieszkanka jesteś starym zgredem dziękuję :)

kad | 2012-05-05 14:42:49 napisał(a):

kurnik wymiata!!! dla nich (nas) wszystko jest proste

Magda | 2012-05-05 16:01:20 napisał(a):

A ja bym chciała zwrócić maturzyści nie są już uczniami klas 3, a absolwentami szkół :)

Magda | 2012-05-05 16:02:01 napisał(a):

zwrócić uwagę*

ups | 2012-05-05 16:17:57 napisał(a):

Magda, a ja chciałbym zwrócić uwagę, że tylko debil zaczyna zdanie od "A", więc zdaje się masz problem.

@emtebehuj | 2012-05-05 20:17:50 napisał(a):

Nie - jestem mamą 2-leniego dziecka, któremu piski głupih dziwczątek normalnie nie da spać.
Poza tym też nie tak dawno byłam maturzystką. Ale po maturze normalnie poszliśmy do knajpu a nie darliśmy mordy pod cudzymi oknami!
Należy uszanować fakt, że inni chcą spać/spędzać czas w spokoju.

Jestem nieuk | 2012-05-06 13:07:47 napisał(a):

TU KIEDYŚ BYŁA POLSKA... I BĘDZIE!... nie dopuśćmy do zniszczenia Polski i wynarodowienia Polaków !!! -prof. Ryszard Terlecki
Miejscem tego zdarzenia jest wyższa szkoła w średniej wielkości mieście. Zaczyna się wykład dla studentów pierwszego roku politologii. Tematem jest historia Polski XX wieku, z niewielkim wprowadzeniem dotyczącym XIX wieku. Wykładowca wspomina o polskich powstaniach, pyta słuchaczy, czy wiedzą coś na ten temat. Jeden ze studentów - na sali jest około 40 osób - po chwili wahania rzuca: "Powstanie Styczniowe". Wykładowca go chwali: świetnie, a może jeszcze data, jakieś szczegóły? Cisza. Wykładowca zachęca: "Powiedzcie przynajmniej, z kim walczyli Polacy w Powstaniu Styczniowym". Dłuższa chwila milczenia i z sali zaczynają padać zgadywane odpowiedzi: "Z Prusakami?", "Z Niemcami?", "Z Krzyżakami?”.
Przypominam: to są studenci pierwszego roku, po szkole średniej, po maturze, zdecydowani studiować politologię, a więc przedmiot, którego podstawą jest najnowsza historia. Na 40 osób nikt nie potrafi odpowiedzieć na - wydawałoby się - proste pytanie. To nie jest zasłyszana historia. To ja byłem tym wykładowcą. Anegdoty o tym, co studenci potrafią wymyślić podczas egzaminu, krążyły od zawsze. Ale były to przypadki wyjątkowe, świadczące raczej o indywidualnych chwilach umysłowego zaćmienia niż o ogólnym poziomie przygotowania młodych ludzi. W ciągu ostatnich lat sytuacja zmieniła się dramatycznie. I nie jest to tylko problem średnich czy małych miast, ale także największych. A jak mówią koledzy z innych uczelnianych wydziałów, bynajmniej nie dotyczy on tylko historii.
- Jeżeli student na egzaminie stwierdza, że Jan Paweł II nazywał się Wyszyński (imienia nie potrafi już wykrzesać z pamięci),
- jeżeli inny, usiłując zlokalizować w czasie "Solidarność", mówi z przekonaniem, że powstała "po wojnie",
- jeżeli studentka zapewnia mnie, że Armia Krajowa walczyła w I wojnie światowej, to właściwie chciałoby się wyjść z sali, trzasnąć drzwiami i zająć
jakimś bardziej pożytecznym zajęciem.
- jeżeli student nie potrafi wymienić państw, z którymi sąsiaduje Polska,
- jeżeli nie zna nazwiska obecnego prezydenta albo nie umie wyjaśnić, na czym polega różnica między rządem a parlamentem, to z bólem trzeba przyznać, że porównując dwa pokolenia wstecz, jego poziom wykształcenia odpowiada wiedzy ucznia ówczesnej piątej, no, może szóstej klasy podstawówki. Komuna fałszowała historię, zakłamywała wiele faktów, ale przynajmniej absolwenci liceum mieli jakieś pojęcie o tym, skąd wzięła się Polska oraz dlaczego uczą się i myślą po polsku.
Urzędowa głupota
Co się stało w ciągu kilkunastu, a szczególnie ostatnich kilku lat, że większość młodych Polaków przestaje rozumieć związek własnego losu z trwałością własnego państwa i poczuciem wspólnoty własnego Narodu? Jak się to stało, że szarlatanom od propagandowej inżynierii udało się wmówić Polakom, że skoro liczy się tylko przyjemność i względny dostatek, to po co zaśmiecać sobie głowę sprawami trudnymi i skomplikowanymi? W świecie, który ogranicza się do "tu i teraz", można nie tylko odrzucić przeszłość, a wykształcenie sprowadzić do rozumienia prostszych zdań w internetowych encyklopediach. Można także zredukować życie do fizjologicznych czynności, a refleksję nad własną egzystencją ograniczyć do pełnego zdumienia okrzyku "ale jaja”.
Przez ostatnie cztery lata mogliśmy mieć jeszcze nadzieję, że program edukacyjny minister Hallowej był efektem ciasnego doktrynerstwa (zniszczyć szkoły publiczne, a z oświaty uczynić zyskowny "biznes") lub braku elementarnych kompetencji. Zawzięty upór, aby na złość rodzicom i nauczycielom sześciolatki zapędzić do nieprzygotowanych szkół; systematyczne obniżanie poziomu wykształcenia młodzieży przez forsowanie "nauki pod testy", pozbawiające ją zarówno wiedzy, jak i elementarnych umiejętności; wykoślawianie wychowania poprzez eliminowanie szkolnej dyscypliny i wmawianie rodzicom, że nie chodzi o to, aby szkoła czegokolwiek nauczyła, ale była "przyjazna", a dziecko dobrze się w niej czuło; wreszcie rugowanie nauczania historii, szczególnie najnowszej, a także literatury polskiej, szczególnie jej kanonu romantycznego i pozytywistycznego - tym wszystkim, według powszechnej opinii, zajmowała się pani minister, słusznie uważana za najgorszą polską minister edukacji od dwudziestu lat.
Jeżeli do tego dodać chaos rzekomych reform (to samo dotyczy także szkolnictwa wyższego, ale za to odpowiada już inna pani minister) oraz notoryczny brak pieniędzy na kształcenie młodzieży (co powinno być jednym z priorytetów każdej władzy), to dla ratowania polskiej szkoły potrzebna będzie wielka determinacja przyszłego (bo na pewno nie tego) rządu oraz wola zmian, wyrażona przez znaczącą większość wyborców. Nad wysiłkami ministerialnych dyletantów można było załamywać ręce, ostatecznie kilka innych resortów (infrastruktura, zdrowie, obrona) mogło ścigać się o tytuł największego nieudacznika.
Ostatnio jednak na postać pani minister popatrzeć można w kontekście wydarzeń, które układają się w logiczną całość. Przecież takie fakty, jak seria prowokacji wobec Marszu Niepodległości, próba wyrzucenia polskiego orła z koszulek sportowej reprezentacji, usunięcie państwowego godła z dyplomów szkół wyższych czy planowanie występu skandalizującej gwiazdy w rocznicę Powstania Warszawskiego - nie dzieją się przypadkowo. Jeżeli projekt utworzenia Muzeum Historii Polski ląduje na dnie ministerialnych szuflad (tym razem ministerstwa kultury), w miastach likwiduje się młodzieżowe domy kultury, a na jedyny w Polsce chór Polskiego Radia (wykonujący dzieła narodowej spuścizny) brakuje pieniędzy, podczas gdy wystarcza ich na rozmaite produkcje pseudoartystycznej szmiry, to można nabrać podejrzeń, że za tym wszystkim kryje się celowa polityka Tuska i jego putinowskiej partii.
Komu przeszkadza Polska
- Przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą wyrzec się swojej polskości - perorował niedawno jeden z politycznych krzykaczy, a przysłuchiwało się temu z aprobatą grono postarzałych działaczy polskiej lewicy. To zdanie, niemal niezauważone przez media, dobrze oddaje program działania politycznego establishmentu, od dwudziestu lat - z niewielkimi przerwami - narzucającego Polakom swoją nietolerancję i sekciarskie uprzedzenia.
Pomysł, aby Polacy mniej wiedzieli i mniej umieli, a tym samym nie byli konkurencyjni na europejskim rynku pracy (pomijając tzw. zmywaki czy stacje benzynowe), nie zrodził się w głowach ćwierćinteligentów z rządzącej partii. Pomysłu, żeby zamiast inwestować w edukację, zajmować się budową boisk i stadionów, nie wymyślił dwór Tuska, towarzyszący mu podczas piłkarskich czy tenisowych rozrywek.
Aby stać się wyborcą prawicy, trzeba wysiłku umysłowego, który pozwoli odcedzić fałsz lewicowej propagandy, szerzonej przez większość mediów. Aby zagłosować na Tuska czy Palikota, wystarczy bezmyślnie sączyć piwko przed telewizorem oferującym bezwartościową rozrywkę i dziennikarską chałturę.
Dlatego ogólnokształcące liceum trzeba zastąpić kursami rozwiązywania testów, do których kluczem jest przekonanie, że nie warto się uczyć, skoro można - po odpowiednim treningu - odgadnąć wystarczającą pulę zalecanych odpowiedzi. Ale polityczne ubezwłasnowolnienie młodych Polaków, poprzez pozbawienie ich poczucia historycznych związków z poprzednimi pokoleniami, to jeszcze za mało dla komiwojażerów europejskich nowinek. Mniejsze narody mają zniknąć, bo są zawadą dla wielkich narodów. A które są wielkie? Cztery, trzy, a może okaże się, że tylko jeden? Polacy
2) mają być głupsi (ci mądrzejsi powinni wyjechać i szybko się wynarodowić) i ma ich być zdecydowanie mniej (najwyżej 15-20 milionów). Dlatego nie będzie żadnej polityki prorodzinnej i dlatego należy propagować związki "partnerskie" i tym podobne dziwactwa. Polacy są potrzebni Europie jako tani pracownicy, w miarę dobrze mówiący po angielsku lub niemiecku. Ale gdy będzie ich za dużo, to znowu zaczną fantazjować o niepodległości i patriotyzmie. Na to pozwolić im nie można. Czy tylko w Europie pojawiają się takie pomysły? A na Wschodzie? A może akurat w tej sprawie Europie, czyli wielkim Niemcom, będzie łatwo dogadać się z wielką Rosją? Polskę podzieli się na "regiony" (obok separatyzmu śląskiego zaraz pojawi się pomorski czy mazurski), a wschodnie województwa, bardziej oporne wobec "europeizacji", mocniej przywiązane do wiary i głosujące na prawicę, pozwoli się skolonizować przybyszom ze Wschodu. "Stara" Europa znów będzie sąsiadować z "Wielką" Rosją…
Strach przed dumną przeszłością
Gdy już wyprzedaliśmy większość narodowego majątku, postawiliśmy w stan likwidacji polską armię, otworzyliśmy granicę z Rosją i zadeklarowaliśmy w Berlinie, że będziemy oddanym kamerdynerem niemieckich interesów w Europie, pozostało jeszcze zabezpieczyć się na przyszłość, aby za kilkanaście lat kolejne pokolenie, zarażone odradzającym się wirusem patriotyzmu, nie rozliczyło politycznych emerytów Platformy, beztrosko konsumujących nagromadzone majątki. Trzeba więc jeszcze wmówić Polakom, że jako głupsi od Niemców, Francuzów czy Duńczyków muszą pogodzić się z rolą pracowitych "tutejszych", dla których jedyną perspektywą społecznego awansu stanie się wtopienie w obcojęzyczną "klasę średnią". Już tak bywało, kiedy w zaborze pruskim czy rosyjskim drogą do kariery i dostatku było wyrzeczenie się związków z przeszłością i kulturą własnego Narodu.
Jak to osiągnąć na początku XXI wieku? Przede wszystkim trzeba młodym Polakom spłycić i obrzydzić własną historię. Właśnie wkracza to do liceum, które ogólnokształcące będzie już tylko z nazwy, nowy program: historia XX wieku w klasie pierwszej oraz infantylne pogadanki w klasie drugiej i trzeciej (przykładowe tematy tych półrocznych pogadanek, tzw. modułów: Kobieta i mężczyzna; Pieniądz; Swojskość i obcość; Język, komunikacja, media). Licealista już po pierwszej klasie będzie musiał wybrać specjalizację, a jeżeli nie będzie to klasa humanistyczna, jego edukacja historyczna i obywatelska ograniczy się do przypadkowych i nieuporządkowanych ciekawostek zależnych od inwencji nauczyciela. Takie lekcje, traktowane jako michałki, będą okazją do relaksu, ewentualnie odrobienia zadań z przedmiotów objętych specjalizacją. A co wyniesie młody człowiek z rocznego kursu historii najnowszej w klasie pierwszej? Widziałem cztery różne podręczniki przewidziane dla liceów. Trzy czwarte ich objętości zajmują tematy z okresu przed 1945 rokiem, zaledwie jedna trzecia - i to w znacznej części obejmująca historię Europy i świata - poświęcona jest drugiej połowie XX wieku. A to, co się stało w Polsce w 1989 roku i później, zostało wstydliwie sprowadzone do dwóch, najwyżej trzech lekcji. Analiza zawartości tych podręczników to temat na inną okazję. Ale jedno jest jasne: im wydarzenia bliższe naszych czasów, tym uczeń mniej będzie o nich wiedział. Najlepiej, żeby nie wiedział nic. A ministerialni urzędnicy kłamią, że właśnie teraz historia najnowsza została doceniona. Nieprawda. Kształcimy i będziemy kształcić politycznych analfabetów. Zgodnie z dewizą tego rządu: lepiej kopać piłkę, niż myśleć.
Nie pozwolimy
Rządząca dziś koalicja zostawi po sobie kulturalną i edukacyjną pustynię. Zamyka szkoły, likwiduje biblioteki i domy kultury, zabiera fundusze muzeom i teatrom. Według niej, uniwersytety to "biznes", który ma przynosić zysk, a nie troszczyć się o wykształcenie absolwentów. Uczeń to "produkt", kultura to "towar", nauka to kiepski interes, no, chyba że jest to nauka "kombinowania".
Ambicją tej władzy jest wyprodukować głupszych od siebie.
Jeżeli zgodzimy się na dalszą degradację polskiej szkoły, na ogłupienie kolejnych roczników młodzieży, na ostateczny upadek autorytetu nauczycieli i wychowawców, na zastąpienie wszelkiej dyskusji tanią rozrywką, a głosów rozsądku telewizyjnym bełkotem, to za kilka, może kilkanaście lat okaże się, że nie jesteśmy już u siebie. Dlatego już dzisiaj każdy z nas musi sobie zadać pytanie: co zrobić, aby na to nie pozwolić.
PROF. RYSZARD TERLECKI Oprac. graficzne tekstu Jerzy Poleszczuk
TUSK NA POMNIKU…..
Szukał Tusk w Warszawie miejsca odpowiedniego na pomnik dla siebie. Siadł na cokole Chopina, ale tam mało ludzi, nikt nie przechodził, nikt nie podziwiał. Poszedł więc na Nowy Świat, gdzie ruch, mnóstwo ludzi i zaproponował Kopernikowi żeby ustąpił mu miejsca, ale Kopernik tylko wzruszył ramionami i ani myślał ustąpić takiej personie. Poszedł więc Tusk dalej, zobaczył króla Zygmunta i dalejże spychać go z kolumny!...ale Zygmunt tylko się uśmiechnął i mówi, Donaldzie zobacz jak tu niewygodnie muszę się krzyżem podpierać, co UNIA, PALIKOT, SLD i PSL powiedzą jak cię z krzyżem zobaczą? A KOMOROWSKI TO NA PEWNO CIEBIE Z TĄD WYRZUCI. Idź do Mickiewicza, tam ludzi dużo i zawsze świeże kwiaty leżą. Mickiewicz o dziwo nie protestował tylko z uśmiechem miejsca ustąpił. Siedzi Tusk na pomniku, czeka... i coraz dziwniej się czuje, bo kto przechodzi to się śmiechem zanosi i palcem pokazuje. Zły złazi z pomnika, patrzy a na pomniku napis TWÓRCY DZIADÓW - NARÓD

do nieuka | 2012-05-06 16:26:35 napisał(a):

Pracuję w oświatowej placówce za świeżoupieczonymi magistrami i czasem się zastanawiam nad tym, że dziś ten tytuł może dostać każdy. Byle miał forsę na studia. Potem znajomości, to się wklei gdzieś do roboty , porobi awanse i pracuje do śmierci nic nie robiąc i nie znając się na niczym, nikt go nie zastąpi choćby Sorbonę ukończył.

to się liczy | 2012-05-06 19:58:51 napisał(a):

W Stanach i wiekszosci krajów zachodnich
pracodawca pyta jaką uczelnię ukonczył kandydat i z jaką lokatą.
u nas z tymi "uczelniam" lokalnymi to wielki koszmar ale głównie przemyślana
dywesyjna robota rządu.

Skomentuj!
Aby dodać komentarz należy potwierdzić akceptację regulaminu
portalu www.starachowice-net.pl, klikając w kwadrat.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
System rejestruje adresy IP. Nadużycia związane z treścią
komentarzy można zgłaszać na: kontakt@starachowice-net.pl




Ostatnie komentarze w serwisie