Misja emigracja cz. 4.

1058.th

Jak pisałem wcześniej poszedłem do nowej pracy. Było to jedno z trzech ogromnych centrów dystrybucyjnych firmy Woolworths. Firma działająca od prawie stu lat z ogromnymi tradycjami i jak się później okazało z jeszcze większymi długami…  W każdym razie otwierali nową sekcję w magazynie i potrzebowali sporo ludzi do pracy. Praca polegała na „Pickinku” i „Packingu” – podstawowe zajęcia w magazynach w UK. Picking polegał na chodzeniu po magazynie i wybieraniu odpowiednich artykułów, które znajdowały się na odpowiedniej liście. Potem towary te przekazywane były na Packing, gdzie je pakowano i szykowano do wysyłki, (do indywidualnych klientów zamawiających przez Internet, a także do sklepów). Towar od warcabów, przez 50” telewizory, pralki, meble, elementy siłowni, kosmetyki, narzędzia, słodycze… – dosłownie wszystko co tylko możliwe. Na Picku trzeba się było trochę nalatać ( na jedną zmianę średnio z 15 – 20 km, ale osobiście wolałem to niż stanie w jednym miejscu i pakowanie tego całego badziewia ) Warunki pracy naprawdę dobre, w każdej chwili można było iść na papierosa, czy za potrzebą. W zakładowej kantynie smaczne i tanie jedzenie (np. porcja frytek 27 pi, biorąc pod uwagę, że zarabiało się 6 Funtów na godzinę, to były śmieszne pieniądze)

Pracowałem bez przerwy przez 3 miesiące. Na rotacyjne zmiany - pierwsza i druga. W okresie Świąt Bożego Narodzenia było naprawdę dużo pracy i można było spokojnie coś odłożyć. Przed nowym rokiem firma oznajmiła, że zaczyna zwalniać ludzi z agencji, na 245 zatrudnionych mieli zostawić tylko siedemnaście osób do kontynuacji pracy. W trakcie świąt mieliśmy kilkudniowy przestój. Wiedziałem, że mogą mnie wyrzucić i byłem na to przygotowany, ale miałem odłożone pieniądze, mój współlokator też miał kasę (ten trzeci już wcześniej wrócił załamany z podwiniętym ogonem do kraju), więc wiedziałem, że jakoś to będzie.

Wracając po świętach do pracy okazało się, że firma z agencyjnych 245 pracowników (Anglicy, Pakistańczycy, Afrykanerzy i Polacy) postanowiła zostawić tylko 12 osób – w tym mnie :). Nie powiem - menedżerka departamentu mnie lubiła, ale nic nas nie łączyło ;)… W każdym razie zostałem w pracy. Po jakimś miesiącu jeden z niższych menadżerów niesłusznie doczepił się do mojej roboty i powiedziałem mu żeby się całował w … i w atmosferze skandalu rzuciłem pracę. Próbowano mnie zatrzymać, ale na nic się zdały prośby, pożegnałem się z kim trzeba i w środku zmiany opuściłem zakład. CDN.

Misja emigracja cz. 1. (przyp. Redakcji) 

Misja emigracja cz. 2. (przyp. Redakcji)

Misja emigracja cz. 3. (przyp. Redakcji)  

Dodane: 27.11.09 | Odsłony: 4528

Komentarze użytkowników

Milosz | 2009-11-27 09:46:16 napisał(a):

picking i packing to coś w stylu jak polski sortowacz - pakowacz?

Maciek | 2009-11-27 11:23:58 napisał(a):

-> Milosz... nie wiem co masz na myśli mówiąc "sortowacz" . Packing polega na tym, że dają Ci listę z towarem i latasz po magazynie i zbierasz ten towar, a spieszyć się trzeba bo jest przewidziana norma na godzinę np. 200 sztuk - czegoś i musisz te 200 wyrobić. Co do pakowania to normalnie pakują te rzeczy do pudełek i wysyłają do sklepów albo bezpośrednio do klientów.
Dzięki za poczytanie!! :) pozdrawiam

Ultrax | 2009-11-27 13:27:14 napisał(a):

Ja też nie lubię stać w miejscu. Nawet jak się trzeba nachodzić to i tak to lepsze niż np. praca przy linii

atma | 2009-11-27 20:50:35 napisał(a):

jak zwykle coś ciekawego:)

Skomentuj!


Ostatnie komentarze w serwisie